Dawno nie było wpisu z serii Recenzja siłowni. Nie mam już karty Multi Sport więc nie chodzę po różnych klubach (przynajmniej póki co). Swoją drogą, super sprawa z taką kartą, nie dość, że można poćwiczyć w nowych miejscach, z nowymi ludźmi, to cena takiej karty jest niższa niż karnet w najtańszej siłowni.

Wracając do tematu kilka słów o siłowni Body Line.

Pierwsze wrażenie? Prawdziwy Old School! Już w korytarzu oryginalne tapety (gazety) robią dziwne wrażenie. Jak dla mnie trochę przegięcie...Zdecydowanie bardziej wole czyste i zadbane miejsca, ale o gustach się nie dyskutuje. Nie chodzę na siłownie, żeby się polansować czy zrobić selfie tylko porządnie potrenować, a to można tu zrobić doskonale.

Siłownia znajduje się na Przybyszewskiego (przy Tatrzańskiej). Dobra lokalizacja, łatwy dojazd, darmowy parking (o ile się znajdzie miejsce :). 

Sprzęt leciwy ale niczego nie brakuje. Zarówno dużo wolnych ciężarów jak i maszyn. Pomimo wieku wszystko działa. Do dyspozycji jest również sporo urządzeń do treningu cardio więc jak ktoś chciał by spalić Świąteczny brzuszek to zrobi to bez problemów w BL.

Wystrój nie moim stylu. Trening w stylu PRL to tam norma. Stare tapety, wykładziny itd. Tylko czy wystrój jest najważniejszy?? Nie dla mnie. Jeżeli siłownia ma swój klimat to tapeta czy inne duperele schodzą na drugi plan.

Body Line przygotowuje sporo zawodników do startów, można spotkać tutaj wielu aktywnie startujących zawodników. Jak dla mnie to świetna sprawa, można podejrzeć jak przygotowują się "zawodowcy". Jeżeli ktoś planuje start to myślę, że BL wspomoże nie tylko radą taką osobę.

Rzeczą do tej pory nie spotkaną w innych klubach jest własne forum http://forum.body-line.pl . Szkoda, że tak mało odwiedzane (nie ma tam wielu tematów i użytkowników) ale pomysł bardzo dobry!

Minusem są prysznice, nie ma ich w szatni więc żeby się wykapać trzeba przejść przez korytarz. Wizualnie również słabo...Przydał by się porządny remont. Plusem jest sauna, każdy kto czyta mnie regularnie wie, że jestem jej ogromnym fanem. Nic tak nie relaksuje i nie przyspiesza regeneracji jak wizyta w saunie.

Osoba trenująca trzy razy w tygodniu musi przeznaczyć 86zł na karnet (12 wejść). Dla studentów, albo trenujących z rana karnety są tańsze. Jak na Łódzką konkurencje to naprawdę niska cena.

Jeżeli ktoś chciał by spotkać Ewę Kryńską, Andrzeja Maszewskiego, Arka Szyderskiego czy Krzyśka Radzikowskiego to wpadajcie na trening do Body Line, jest na to ogromna szansa :)

Poniżej kilka zdjęć ze strony http://www.body-line.pl

Po Świątecznym obżarstwie wielu z nas rozpocznie restrykcyjne diety. Próbując się odchudzić jesteśmy podatni na wszystkie (nie zawsze słuszne) teorie, które przyspieszą efekty. Jednym z najpopularniejszych i największych błędów jest powielanie mitu odnośnie jedzenia tylko do 18. Szczególnie ludzie, którzy chcą się odchudzić są podatni na tego typu herezje. 

Nie wiem kto i po co wymyślił takie bzdury. Ludzie chodzący spać po północy głodują przez ponad 6 godzin zanim zasną. Po co? Za jakie grzechy? Początkowo może i zaczniecie chudnąć robiąc w ten sposób ale możecie być niemal pewni, że po czasie Wasz metabolizm tak zwolni, że efekt będzie odwrotny do oczekiwanego. 

Dwie godziny przed spaniem to optymalny czas na kolację. Oczywiście nie zbyt komfortowo dla układu trawienia jest zjedzenie ciężkiego posiłku i położenie się spać ale unikanie jedzenia po 18 to po prostu głupota.
Najlepszą opcją na kolacje jest np. twarożek - dużo białka, na dodatek wolno wchłanialne. Dobrą opcją może być tuńczyk z wody, jajka lub tradycyjna pierś z kurczaka.

A jak to wygląda w sytuacji gdy trening macie w godzinach wieczornych? Lekka kolacja będzie ok? NIE!

Jeżeli trenujesz o 22 to powinieneś zjeść normalny posiłek po treningowy! Nie ważne, że jest noc. Twoje ciało potrzebuje paliwa, musisz odrobić utracony glikogen itd.

Nie wiem czy jestem starej daty ale do mnie nie przemawia popularne teraz metody typu "Jedz co chcesz, wyglądaj jak chcesz". Chłopaki robią dobrą robotę, bo zarażają masę ludzi swoją pasją ale ich metody nie do końca mi opowiadają...Jedną z nich jest jedzenie np. dwóch posiłków dziennie..Jeden rano drugi wieczorem. Nie mylcie tego z popularnym Intermittent fasting, tam okno żywieniowe przypada raz na dobę i trwa możliwie krótko. Najlepszą metodą jest podzielenie dziennej puli makroskładników na 5/6 porcji i jedzenie co 3 max 4 godziny jednej z nich. Oczywiście po treningu spożywamy więcej węglowodanów itd. Nie patrzcie na zegarek. Śpiąc wasz organizm potrzebuje energii chociaż by na regeneracje.

Sam przerabiałem to na własnej skórze. Jeżeli koło 20 jestem głodny i już nic nie zjem, to niemal pewne, że koło północy wstanę po coś do lodówki. Co będzie gorsze, zjeść coś normalnego o 20 czy pierwsze co wpadnie w ręce o 24?

Aha i jeszcze jeden mit, że jabłko to super pomysł na lekko kolację. Niestety nie. Po godzinie będziecie jeszcze bardziej głodni niż przed zjedzeniem więc po co się męczyć z głodem lub podjadać? Proteiny zapewnią sytość więc skorzystaj z czegoś co będzie ich źródłem.

W sumie dość krótki wpis ale nie ma co się rozpisywać na ten temat :)

Nie jestem fanem Wigilijnego jedzenia...Uwielbiam mięso, jestem typowym mięsożercą :)

Stało się! Podniosłeś największy możliwy ciężar - ciężar własnego tyłka z kanapy i poszedłeś na siłownie. Obejrzałeś wszystkie Vlogi, przeczytałeś Blogi i Fora. Oglądałeś filmy z Mr. Olympia, spisałeś ich trening więc jesteś gotowy żeby zmienić swoje ciało. Czy na pewno??

Może trochę przesadziłem na wstępie ale często widzę na siłowni początkujących, którzy z kartką w ręku przychodzą na siłownie. Na tej kartce rozpisany trening jakiegoś PRO i zaczynają trenować tyle samo. Inny scenariusz to taki, że przychodzi stały bywalec siłowni z młodszym kolegą i od pierwszego razu trenują tym samym planem. Początkujący chce jak najszybciej dogonić kolegę więc jak może to jeszcze dokłada kilka serii od siebie bo w ten sposób urośnie szybciej...

Błędów można zrobić wiele, sam nie uniknąłem niektórych ale ja nie zaczynałem w czasach Internetu, nie miałem skąd czerpać wiedzy, Wy ich nie popełniajcie. Oto one:

- Klatka i bicepsy najlepiej 5 razy w tygodniu. Wyciskanie na klatkę żeby podbudować swoje ego i zaszpanować przed kolegami, bicepsy żeby mieć wielkie łapy. Jak się kończy taki plan? Ręce chude jak makaron, klatka jak dół po wapnie. Jeżeli trenujesz splitem wystarczy każdą partię przetrenować raz w tygodniu. Wtedy urośnie. Jeżeli FBW 3 razy w tygodniu również będzie odpowiednio. Więcej nie znaczy lepiej!

- Za duże ciężary. Nie ważne, że zamiast bicepsami zarzucasz sztangę całym ciałem, aż bolą plecy, ważne, że założyłeś na nią 40 czy więcej kilo. Tak daleko nie zajdziesz...Lepiej skupić się na technice niż na ciężarze. Oczywiście z biegiem czasu przyjdzie pora na duże obciążenia ale przy zachowaniu odpowiedniej techniki.

- Za dużo serii. Początkujący nie potrzebują więcej niż 12 serii na duże grupy mięśniowe np. plecy, nogi czy klatka oraz 7-8 serii na mniejsze jak np. bicepsy. Tak jak pisałem wyżej, 30 serii na klatkę nie powiększy jej ani nie zrobi Cię silniejszym. Trening powinien trwać około godziny plus rozgrzewka nie powinien przekraczać półtorej godziny. Wtedy zachowacie anaboliczny stan i zobaczycie efekty szybciej.

- Brak diety. Nie ma potrzeby kopiować diet zawodowców i męczyć się tylko ryżem i kurczakiem. Grunt to zbilansować tak posiłki aby zapewnić odpowiednią ilość "paliwa" dla swoich mięśni. Im smaczniejsza będzie dieta tym większe prawdopodobieństwo, że wytrwasz w niej dłużej więc zrób to z głową. Co innego jeżeli przygotowujesz się do zawodów ale to nie temat o takich ludziach :)

- Nie robię pleców bo ich nie widać w lustrze, a nogi mam już grube. Jeżeli zdecydowałeś się ćwiczyć rób to sumiennie. Nie pomijaj nielubianych partii. Wszystkie grupy mięśniowe są jednakowo ważne. Dysproporcję będą widoczne dopiero po jakimś czasie, a wtedy to będzie wyglądało komicznie. Chcesz wyglądać jak gość ze zdjęcia?

Oczywiście to nie wszystkie błędy, można by jeszcze wymienić wiele innych ale te moim zdaniem są najczęstsze i najgorsze. Mam nadzieję, że początkujący wezmą do serca powyższe i zmienią swoje nastawienie. Kulturysta to nie tępy osiłek, żeby dobrze wyglądać trzeba wykorzystać głowę nie tylko do jedzenia :)

Koncentraty WPC są obecnie najbardziej popularną i najczęściej kupowaną odżywką białkową.

Powodem tego jest bardzo dobry stosunek jakości(przyswajalności) do ceny. 

Wchodząc do sklepu z odżywkami, koncentratów białka jest tak dużo, że ciężko się zdecydować.

W tym poście chciałbym ułatwić Wam wybór analizując cenę poszczególnych produktów. Tak jak w przypadku BCAA w składzie można znaleźć wiele wypełniaczy które są tam kosztem pożądanego białka.

Producenci różnie pakują swoje produkty dlatego aby było w miarę sprawiedliwie w zestawieniu uwzględniłem tylko te do 1000g. Jak wiadomo większe opakowanie bardziej się opłaca więc zakłamało by mi wynik.

Najważniejsza w tym podsumowaniu jest ostatnia kolumna. Różnica pomiędzy pierwszym, a ostatnim miejscem jest ponad dwukrotna. 

Oczywiście moje zestawienie porównywało tylko i wyłącznie cene 100g "czystego"białka. Przy zakupie należy wziąć jeszcze pod uwagę inne aspekty jak np. smak, rozpuszczalność, pianę itd.

Nie miałem okazji testować żadnego białka z pierwszych pięciu miejsc więc nie powiem Wam, które wybrać. Jedno jest pewne, jak by ktoś z Was szukał najtańszego koncentratu serwatki WPC to Ostrovit WPC 80 nie ma sobie równych.

Przyznam się szczerze, że sam jestem zaskoczony wynikiem. Nie spodziewałem się aż tak dużych różnic w cenie.

Mam nadzieję, że moje zestawienie będzie pomocne przy zakupie WPC, pamiętajcie jednak, że cena nie jest najważniejsza, czasem lepiej zapłacić trochę więcej za lepszy produkt niż kupić byle co za grosze :)

Z anatomicznego punktu, barki składają się z trzech aktonów (głów): przedniej, bocznej i tylnej. Aby barki były "kompletne" należy skupić się na każdej z głów osobno. Tylny akton zawsze jest traktowany najbardziej po macoszemu. Jedni nie wykonują ćwiczeń typowo pod niego, inni używają bardzo dużych obciążeń co w przypadku tam małego mięśnia kończy się zaangażowaniem innych mięśni np. czworobocznego.

W moim przypadku to właśnie tylna głowa jest najsłabiej rozwinięta więc od kilku tygodni mój trening barków jest skupiony przede wszystkim na jej rozwoju. Wymaga to przeorganizowania całego treningu. Niewątpliwym plusem jest zastosowanie nowego bodźca do rozwoju całych barków. 

Oto jak teraz wygląda mój plan treningowy:

- Wznosy hantli w opadzie tułowia (ja robię w podporze o ławkę, w ten sposób izoluje plecy)

3x20 powtórzeń. Tak jak pisałem wcześniej, tylny akton jest małym mięśniem więc nie ma możliwości dźwigania dużych ciężarów. Mnie w zupełności wystarczają hantle po 7 kg.

- Wznosy hantlami bokiem

3x8/12 powtórzeń. Tutaj robię dropsety. Pierwsze 8 ruchów z możliwie dużym ciężarem (po 22 kg kosztem gorszej techniki), a następnie 12 ruchów na dobicie po 10 kg.

- Podciąganie sztangi do brody

3x12 powtórzeń. Sztangę trzymam bardzo szeroko. W ten sposób nie dociągam aż do brody ale znacznie mocniej pracują boczne aktony, a nie czworoboczne.

- Wznosy hantli przodem

3x10 powtórzeń. Staram się nie bujać tułowiem aby wyizolować przednie głowy.

- Wyciskanie sztango za kark siedząc

3x20 powtórzeń. To było jedno z głównych ćwiczeń od których zawsze zaczynałem barki. Robiąc to jako 5 ćwiczenie ciężar zmniejszyłem o połowę przez co nie boje się o kontuzję, a robiąc 20 ruchów w serii pieczenie i pompa są niesamowite. 

- Facepull

3x15 powtórzeń.

Jak widzicie zaczynam i kończę na ćwiczeniach angażujących tylne głowy barków. Poza tym zrezygnowałem z dużych ciężarów kosztem ilości powtórzeń. Barki mają dość dużo czerwonych włókien przez co lepiej reagują na większą liczbę ruchów w serii.

Bardzo ważna jest intensywność. Pomimo sporej ilości serii, powyższy trening barków plus 10 serii na tricepsy zajmuje mi około 50 minut. 

Polecam przetestowanie powyższego planu na barki. Jeżeli ktoś się skusi niech podzieli się wrażeniami w komentarzach.

Fińskie powiedzenie brzmi "Z sauny może korzystać każdy, kto potrafi do niej dojść".

Nie wiem czy któryś z moich przodków był z Finlandii ale ja uwielbiam chodzić do sauny. Staram się przynajmniej raz w tygodniu wygrzać się porządnie. 

Może wydać się Wam to dziwne ale ja celebruje moją wizytę w saunie. Tak jak trening, tak i na saunie mam wszystko zaplanowane, nie ma miejscu na chaotyczne zachowanie.

Co tak naprawdę daje nam wizyta w saunie?

- Sauna to jeden z najprzyjemniejszych i najbardziej efektywny sposób na oczyszczenie wewnętrznych organów oraz skóry z trucizny, która każdego dnia gromadzi się w naszym ciele.

- Lodowata kąpiel po sesji w saunie to najlepszy termomasaż naczyń krwionośnych skóry.

- Szwajcarscy naukowcy przeprowadzali badania na osobach z nadciśnieniem oraz z tymi którzy skarżą się na zbyt niskie ciśnienie. Udowodniono, że sauna działa jako stabilizator krwi. Zarówno jedni jak i drudzy po korzystaniu z sauny zanotowali powrót do normalnych wartości swojego ciśnienia.

- Sauna poprawia sen, poprawia przemianę materii, oczyszcza skórę z toksyn, uspokaja, wycisza, likwiduje bóle mięśni i stawów, dobra na zakwasy.

- Chodząc na saune odciążasz swoje nerki. 3/4 wszystkich toksyn z organizmu wydzielane jest poprzez pory skóry. Godzina w saunie = 24 godzin pracy nerek.

Korzyści można by pewnie jeszcze wymienić więcej ale chyba te wyżej wymienione plus sama przyjemność z przebywania w ciepełku wystarczy, żeby polubić taką formę wypoczynku :)

Savoir-vivre w saunie:

Przede wszystkim przed wejściem do sauny należy dokładnie umyć całe ciało i wytrzeć do sucha.

W saunie siadamy na ręczniku!

Najlepszym strojem do sauny jest jego brak. Niestety w większości publicznych miejsc należy być w stroju kąpielowym.

Ja polecam 3 sesje po około 10 min. Miedzy każdą sesję schładzamy całe ciało. Lepiej wejść do bali z lodowatą wodą niż moczyć się pod prysznicem (nie każdy lubi taki szok, ja uwielbiam).

Co najlepiej pić w trakcie sauny? Amerykańskie badania wykazały, że zimna woda obniża tylko temp w jamie ustnej. Dobrym rozwiązaniem jest picie gorącej herbaty, która obniża temperaturę w całym ciele o 1-2 stopnie. Poza tym herbata zawiera powyżej 100 pierwiastków które są dla organizmu korzystne. 

Po wizycie w saunie warto wypić sok owocowy.

Wszystkim mieszkańcom Łodzi i okolic polecam skorzystanie ze Świata saun na fali. Po południu praktycznie o każdej pełnej godzinie organizowane jest tak zwane "naparzanie". Naprawdę warto skorzystać!  Zupełnie inne odczucia niż podczas klasycznego siedzenia. Czy w innych miejscach też ktoś organizuje naparzanie? Jeśli tak to piszczcie:)

Dzięki uprzejmości marki KFD Nutrition miałem okazję przetestować ich dwa produkty: Białko WPC oraz Kolagen. Jak wypadły oba produkty? Czytajcie dalej :)

Przeglądając ofertę marki KFD Nutrition znalazłem wiele ciekawych produktów, które chętnie w przyszłości przetestuje. Dotychczas kojarzyłem KFD tylko z forum Internetowym, a okazało się, że w przyszłości może namieszać na naszym rynku suplementacyjnym.  

Jakiś czas temu żona zakupiła mi w Biedronce  nowe pojemniki na jedzenie (tak wiem, znowu o tej Biedronce, co ja poradzę, że można tam kupić sporo ciekawych rzeczy?? :) ). Dotychczas miałem zwykłe plastikowe z Ikei i nie narzekałem ale nie wiedziałem co tracę :)

Tak wygląda mój nowy lunch box

Pojemnik na sos i łyżko-widelec

Pojemnik przed rozłożeniem

Pojemnik po rozłożeniu

Jedząc mięso kilka razy dziennie nie trudno o nudę. Nawet ulubiony sposób przyrządzenia po kilku dniach czy tygodniach potrafi zbrzydnąć. Może mój sposób nie sprawi, że każdego dnia mięso będzie smakowało zupełnie inaczej ale dzięki odpowiednim przyprawą możemy chociaż trochę urozmaicać sobie dania. Kombinacji jest mnóstwo, czasem kurczak curry, czasem na ze słodką papryką innym razem same zioła itd.

Kupując gotowe zioła pojedynczo, nie ma problemu, w sto procentach są to tylko one. Gorzej jest już z mieszankami przypraw. Patrząc na skład na pierwszym miejscu jest sól ;/ (na pierwszym miejscu jest zawsze produkt którego jest najwięcej). Potem kilka ziół czy przypraw, a na koniec kilka E albo glutaminian. Naprawdę bardzo ciężko znaleźć porządną mieszankę przypraw w której będą same naturalne składniki.

Na przyprawy naprawdę dobrej jakości trafiłem dzięki teściowej. Nie wiem jak ani gdzie ale znalazła sklep Internetowy ->http://przyprawynmr.pl Na pierwszy rzut oka ceny nie są najniższe ale wychodzi tak dlatego, że przyprawy są sprzedawane w 500 g pudełkach, a nie jak w markecie w 80 g torebkach.

Na pierwsze zakupy zamówiłem cztery rzeczy:

- Zioła Małgosi. Wg. producenta wspomagają trawienie i przyspieszają odchudzanie. W składzie zawierają: papryka, gorczyca, kolendra, kurkuma, lubczyk, pieprz, kminek, imbir, suszoną cebulę, czosnek, majeranek i bazylię. 

- Zioła Mateusza. Wg. producenta ta mieszanka ma zastąpić sól i pieprz. W składzie jest: bazylia, gorczyca, cebula, majeranek, papryka, lubczyk, czosnek, kolendra,  kurkuma, imbir, pieprz, kozieradka, kminek, oregano, koperek, pietruszka, tymianek, chilli. 

- Włoszczyzna. Zamiennik świeżych warzyw. W składzie: marchew, pasternak, pietruszka, seler, por.

- Jarzynki. W zasadzie to co wyżej ale bardziej rozdrobnione.

Jeżeli ktoś z Was boi się zakupów przez Internet lub uważa, że to nudne smaki niech idzie do Lidla. Nie wiem czy są one w regularnej sprzedaży, ja zaopatrzyłem się w nie podczas Meksykańskiego Tygodnia :)

Przyprawy El Tequito to zupełnie inny smak potraw, przyprawy mniej spotykane w polskiej kuchni. Niestety nie są już takie naturalne (przynajmniej Taco) ale wybór należy do Was.

- Chilli con Carne 65g : Chilli, kumin, czosnek, sól, 

- Quesadilla 60g : słodka czerwona papryka, cebula, pomidory, pieprz, chilli, czosnek, kumin, skórka pomarańczowa, kakao, oregano.

- Taco 80g: glukoza, sól, cebula, kminek, chilli, czosnek, płatki ziemniaczane, papryka, skrobia modyfikowana, skrobia ziemniaczana, oregano i jakieś sztuczne substancje przeciw zbrylające.

Jak widzicie, nie wiele mi potrzeba do szczęścia w kuchni :) A jakie są Wasze sposoby na urozmaicenie jedzenia?