Blog Kulturystyczny

Często pod filmami z kulturystami na YouTube widać komentarze:

"Czemu oni mają takie wielkie brzuchy?"

"Wszystko ładnie tylko ten brzuch"

"Ło matko brzuch jak bęben"

Równie często w odpowiedziach można przeczytać, że to od białka...albo od jedzenia ogromnej ilości pożywienia.

Po części troszkę w tym prawdy jest ale czy na pewno?

Oldschoolowi kulturyści jak Arnold i spółka mieli wielka masę mięśniową, jedli mnóstwo jedzenia, a wielkiego brzucha nie widać u żadnego z nich...Jak mając skórę jak papier można mieć tak wielki brzuch. który niweczy całą pracę włożoną w wyrzeźbienie ciała.

Źródłem problemu jest HGH czyli hormon wzrostu (somatotropina) oraz Insulina.

Tak, cała wina leży po ich stronie. Naturalni kulturyście nie mają z tym żadnego problemu.

Za czasów Arniego jeszcze nie było tak "zaawansowanego" dopingu , stąd brak "bębnów" wśród kulturystów "Złotej Ery"

Jaki ma wpływ HGH na wydęty brzuch?

Po prostu hormon wzrostu powoduje wzrost mięśni gładkich, tzn. trzewia z żołądkiem i układem trawiennym. Działanie takie może się nasilić przy kombinacji hormonu wzrostu i insuliny.

Skutków ubocznych HGH jest cała masa, ten o którym piszę to tylko "kosmetyczny' problem, który przy korzyściach jakie można osiągnąć podczas cyklu na hormonie wzrostu często odchodzi na dalszy plan.

Przy okazji napiszę jeszcze kila słów o problemie który mnie szczególnie drażni. Już nie tylko zawodowa ale również amatorska kulturystyka boryka się z problemem dopingu. Coraz mniej jest zawodników którzy w fazie diety masowej nie przyjmowaliby hormonu wzrostu, który pozwala im na dodatkowe korzystanie z insuliny oraz przyswojenie dużych ilości kalorii i protein, bez ryzyka odkładania się tłuszczu.

Ci, którzy wolą iść na skróty prędzej czy później skorzystają z dobrodziejstw farmakologii, niestety wypacza to zdrową rywalizację i piękno tego sportu....

Cóż, może kiedyś wejdą obostrzenia, które wyeliminują pseudo naturalnych zawodników i droga na skróty raz na zawsze zdyskwalifikuje takich zawodników...

Wydęte brzuchy kulturystów

Podoba Wam się taki brzuszek? :D

Dziś powiem Wam jak rozplanowałem gotowanie aby spędzić możliwie jak najmniej czasu przy garach.

Nadal utrzymuje swój bilans na 3000 kcal więc trochę tych posiłków muszę przygotować.

Gotowanie codziennie wykwintnych potraw odpada. Pomoc żony też odpada więc trzeba na to wszystko patentu.

Nie będę rozpisywać każdego posiłku, bo nie ma to sensu, chodzi mi o schemat :)

Mięso

Każdego dnia zjadam 400 gr piersi z kurczaka. Po dużych zakupach (wypatruje promocji i kupuje 15 kg cycków, odważam je po 600 gr, wkładam do torebek i zamrażam. Dlaczego po 600 skoro jem 400? Bo nigdy nie gotuje na jeden dzień. Teraz jak mam napięty harmonogram, mięso przygotowuje na 3 dni. Ponieważ niedzielę spędzam zazwyczaj poza domem, robię sobie cheat day i jem to co podają gospodarze domu w którym jestem lub w knajpie.

W ten sposób w niedziele i w środę rozmrażam po dwie paczki mięsa. Wrzucam wszystko do foliowego worka do pieczenia(5 worków w biedronce około 3 zł), zasypuje przyprawami, czekam aż się wszystko "zaprzyjaźni" i wkładam do piekarnika na 30 min. Za każdym razem dodaje inne przyprawy aby smak był inny. W ten sposób unikam monotonii.

Węglowodany

W moim menu są ich zazwyczaj 3 źródła:

Płatki owsiane - miele 2,3 paczki i wrzucam do pojemnika. Rano tylko odważam odpowiednią ilość, dodaje białka i pije.

Ryż - ten gotuje każdego wieczora tak aby następnego dnia tylko wyporcjować do pojemników i mieć z głowy. Gotowanie ryżu zajmuje mi 4 minuty... Na to też mam swój patent. O nim napiszę w osobnym wpisie.

Ziemniaki - tutaj z pomocą przychodzi mi mikrofala. Nie mam czasu ani ochoty na gotowanie 3 czy 4 ziemniaków. Z mikrofali wychodzą super, w dodatku nie obieram ich ze skórki przez co są bardziej wartościowe. Jak je przygotować z mikrofali? Poczekajcie na kolejne wpisy :)

Tłuszcze:

Olej z pestek winogron (z oliwek nie smakuje mi, w sumie to chyba kwestia zapachu...tak czy inaczej unikam)

Awokado - robię pastę, pisałem już o niej kiedyś

Jaja - zazwyczaj na twardo, żadna filozofia.

Masło orzechowe

Warzywa:

Tutaj różnie, czasem to tylko ogórki kiszone czy małosolne (teraz zaczyna się na nie sezon więc korzystam)

Czasem gotowa mieszanka czy brokuły mrożone gotowane na parze lub z wody, innym razem jakiś mix sałat z biedronki i pomidor.

Oczywiście z gotowych rozwiązań też korzystam np. wędzony łosoś z paczki, tatar czy twarogi.

Nie każdemu taki system odpowiada...Są zwolennicy gotowania codziennie. Ja lubie dobrze zjeść ale nie lubię marnować czasu w kuchni, dlatego tak sobie ułatwiłem życie.

Może Wy macie jakieś ciekawe patenty?

Wakacje tuż tuż.

Każdy chciał by trafić z idealną formą aby nie wstydzić się na plaży.

Gdy pozostało mało czasu, dietę mamy dopracowaną to pozostaje nam już tylko dodanie treningu cardio aby osiągnąć swój cel.

Jak się za to zabrać?

Jak spalić tłuszcz?

Czy należy ubrać wygodne buty i biec co sił aż do momentu zwymiotowania? Zdecydowanie nie!

Takie trening nie ma większego sensu. Nie dość, że zrazimy się do biegania, to nie spalimy zbyt wiele.

Do tematu warto podejść z głową i odpowiednio się przygotować. (wszystko z rzeczy materialnych, które będą nam potrzebne opisałem w poprzednim poście).
Bardzo przydatną rzeczą jest pulsometr aby trzymać się odpowiedniego tętna. Trenując na maszynach (bieżnia, orbitrek również łatwo sprawdzić tętno). Ja nie mam pulsometru więc korzystam z maszyn.
Następnie musimy znać swoje tętno maksymalne.
Najlepiej zrobić badania wytrzymałościowe. Nie każdy ma taką możliwość oraz pieniądze. Można skorzystać z przybliżonych wartości wyliczając je samodzielnie.

Można skorzystać z wielu wzorów, ja polecam jeden z dwóch:

HR max = 220 - wiek (dla osób o niskiej wydolności)

lub

HR max = 205 - (0,5 x wiek) (dla osób o średniej, wysokiej wydolności)

HR rezerwowe = HR max – HR spoczynkowe

A = HR rezerwowe razy % intensywności

HR treningowe = A + tętno spoczynkowe

Ja korzystam z uproszczonej, pierwszej wersji. Drugi wzór polecany na forum, ale moim zdaniem zbyt "udziwniony" jak na moje potrzeby.

Aby palić tłuszcz najlepiej trenować na 60% tętna maksymalnego. Tętno to pozwoli bez większej zadyszki prowadzić rozmowę. Metabolizm podkręci się, mięśnie się dotlenią. Może wydawać się, że to za wolno ale uwierzcie mi - tak powinno być.

Trening cardio powinien trwać pomiędzy 40-60 min. Dłużej nie powinniście ćwiczyć, powoduje to katabolizm mięśniowy.

Robiąc cardio po treningu siłowym wystarczy około 20-30 min aby było optymalnie.

Na sam koniec uwaga. Pamiętajcie aby uwzględnić cardio przy wyliczaniu zapotrzebowania energetycznego.

Do zobaczenia w parku lub na bieżni!

Piękna pogoda za oknem kusi aby spędzić więcej czasu na świeżym powietrzu.
Prawdziwi pasjonaci biegania trenują mimo niesprzyjającej aury cały rok na dworze, amatorzy tacy jak ja oblegają bieżnie, tylko latem pozwalam sobie na plenerowe przebieżki :)
Wydawało by się, że do biegania potrzeba tylko szczerych chęci. Okazuje się jednak, że bez przygotowania i porządnego sprzętu nasza przygoda z bieganiem szybko może się skończyć. Śledzę blogi biegaczy, których mam w kręgach na G+, podziwiam ich za osiągnięcia. Nigdy nie osiągnę ich poziomu (to nie mój sport) ale do amatorskiego biegania również warto się przygotować. Jeżeli coś pominąłem albo dodałem niepotrzebnie poprawcie mnie proszę :)

Pierwszą rzeczą w która warto zainwestować są porządne buty. Odpowiednia podeszwa, materiał w którym stopa oddycha, stabilizacja to atrybuty butów do biegania. Naturalne podłoże to nie bieżnia która amortyzuje krok, więc aby wystrzec się kontuzji buty to podstawa.

Druga sprawa to odpowiednie skarpety. Wiem, że wyda się banalne. Ale dobra skarpeta pozwoli nam nie poobcierać sobie stóp, noga dobrze oddycha, piasek i kurz nie powinny przyczynić się do odcisków.

Trzecia rzecz to spodenki. Każdy kto choć raz się obtarł wie, że lepiej zainwestować w spodenki niż sudokrem czy plastry...

Czwarta rzecz to koszulka. Taka która "oddycha" razem z nami. Nic sztucznego, ma być praktycznie.

Piąta rzecz dla niektórych to snobizm, dla innych absolutna konieczność. Mowa tu o pulsometrze. Ja niestety jeszcze nie mam, ale wiem jak przydatne jest to urządzenie. Znając tętno maksymalne można zaplanować bieg tak aby przyniósł nam oczekiwane korzyści (wytrzymałość, spalanie itd)

Na sam koniec gadżet. Chyba każdy zna Endomondo...Nie wiem jak wy ale ja lubię w domu przeanalizować swoją trasę, zobaczyć ile faktycznie przebiegłem, który odcinek poszedł mi najlepiej itd.
Oczywiście inne aplikacje też mogą być ok, ale tą mam zainstalowaną na telefonie i jestem zadowolony.

Według mnie to by było na tyle. Pozostaje jeszcze zaplanowanie trasy, słuchawki w uszy i można biegać. W końcu sport to zdrowie!