Bulletproof coffee czy jak ktoś woli po Polsku Kuloodporna Kawa ostaniami czasy dostała drugie życie. Nie wiem kto ani jak ją wskrzesił ale zewsząd mnie atakuje, czy to na filmikach z YouTube, czy to we wiadomościach na Facebooku czy mailu. Pytacie o nią, jak się ją robi, po co się ją pije itd więc dziś mój przepis.

Od razu mówię, że temat tej kawy jest już dość stary. Parę lat temu miałem okazję już taką pić, byłem pewien, że wszyscy temat znają, a tu taka niespodzianka :) Głównym propagatorem takiej kawy był Dave Asprey, który po podróży do Tybetu spopularyzował ją w USA, a stamtąd rozeszła się po całym świecie.

Pobudzające właściwości kofeiny są wszystkim znane. Wypijasz kawę i po chwili czuć zastrzyk energii. Niestety tak szybko jak pojawiła się ta energia tak samo szybko spada...Spróbuj kuloodpornej kawy, a energia utrzyma się przez długi czas:)

Zacznijmy od tego, że większość ludzi myśląc o kawie widzi ją tak: Rozpuszczalna lura (jak ktoś ma ekspres to z ekspresu) mleko (często odtłuszczone) i cukier. Niestety ale jest to dalekie od przepisu jaki chce Wam dziś pokazać. Po przeczytaniu tego wpisu już nigdy nie spojrzysz na kawę tak samo.

Do kuloodpornej kawy będziemy potrzebować:

- kawę 100% Arabikę (jak ktoś ma młynek to świeżo mielona jest idealna)

- masło (niesolone)

- olej kokosowy (nierafinowany) 

- cynamon do smaku

- blender

Ważne jest aby wszystkie składniki były najwyższej jakości. Autor czyli Dave Asprey branduje swoją kawę (wolną od toksyn), swoje masło (od krów karmionych tylko świeżą trawą) oraz specjalny olej MCT ale nie popadajmy w paranoję, nasze rodzime składniki również nadają się idealnie.

Przygotowanie banalnie proste, parzymy kawę (w moim przypadku to 2 łyżeczki), dodajemy 2 łyżeczki  masła, 2 łyżeczki oleju kokosowego oraz szczyptę cynamonu do smaku. Wszystko blendujemy aż tłuszcze się rozpuszczą i połączą z kawą. Gotowe!

Może Wam się wydać dziwnym połączenie masła z kawą ale jak dolewacie mleka czy śmietanki to jest ok? Nie uprzedzajcie się do tego przepisu bez spróbowania.

Dieta tłuszczowa, Paleo itd są teraz na topie, taka kawa pasuje idealnie. Zero węglowodanów, dużo tłuszczy oraz kofeina dzięki czemu nie poczujesz spadku energii po paru minutach jak to ma miejsce w przypadku zwykłej lury z mlekiem i cukrem.

Na koniec wskazówka dla wiecznie spóźnionych:

Nie jesz węglowodanów na śniadanie? Tylko białko i tłuszcze? Lubisz kawę? Nie masz czasu przygotować normalnego śniadania? Zrób śniadanie w płynie :)
Tradycyjny przepis na Kuloodporną kawę można lekko modyfikować dodając odżywki białkowej co dodatkowo poza zmianą wartości odżywczych spowoduje zmianę smaku (waniliowa to mój faworyt). W ten sposób nie dość, że wypisz poranną kawę to również nie wyjdziesz z domu bez śniadania :)

Jeżeli nie mieliście okazji jeszcze spróbować bulletproof coffee spróbujcie sami! Polecam

Idziesz na trening i zawsze dajesz z siebie 100%? Za każdym razem przekraczasz granicę możliwości swojego organizmu? Jeżeli tak to możesz przestać czytać dalej ten wpis. Natomiast jeżeli brzmi to dla Ciebie jak Sience-fiction czytaj dalej :)

Zacznę od tego, że zazwyczaj szczegółowe proporcje wszystkich składników są zastrzeżone przez co nie mamy pewności w 100% co tak naprawdę przyjmujemy. Mamy jedynie rozpisane składniki ale nie wiemy w jakiej ilości...

Co zawierają w sobie tego typu suplementy?

- Kofeina oraz guarana aby pobudzić ale to nie ich jedyna zaleta, udowodniono, że zwiększają wydajność nerwowo-mięśniową i powodują wyższą tolerancją na ból.

- Kreatyna, niestety często w zbyt małej ilości więc trzeba dodawać ją również osobno. Dodatkowo osoby przyjmując kreatynę cyklicznie muszę zrezygnować z przedtreningówek z nią w składzie aby wysycić organizm przed kolejnym cyklem.

- Beta alanina, którą czuć doskonale. Kilka minut po zażyciu poszerzają się naczynia krwionośne, swędzi dosłownie wszystko, plecy, nogi, a nawet uszy. Jeden z nielicznych składników, którego działanie czuć tak dobitnie i szybko po zażyciu. 

- Węglowodany jako wypełniacz. Uważam je za zbędne i niepotrzebnie zwiększające porcje (kilogramowy słój za 100zł chwyt marketingowy bo to tylko np. 10 porcji), przez co porcja to często kilkadziesiąt gramów z czego naprawdę przydatne składniki to ledwie 5g .

- Tyrozyna aminokwas endogenny, którego organizm sam nie jest w stanie wytworzyć. Drogi składnik windujący cenę całego suplementu. Ze względu na to co pisałem powyżej (brak wyszczególnionego procentowego udziału poszczególnych składników) cena takiego suplementu może być wygórowana, a samej tyrozyny w porcji śladowe ilości...

- Bcaa  jako antykatabolik ale ilość jak w przypadku kreatyny zbyt niska aby zaspokoić zapotrzebowanie.

- Arginina i/lub cytrulina aminokwasy z których powstaje tlenek azotu dający uczucie pompy mięśniowej.

- Agmatyna (dla mnie całkowita nowość, nigdy nie miałem okazji testować) naukowo udowodnione właściwości wpływania na procesy syntezy tlenku azotu oraz wpływa na proces lipolizy.

- Stymulanty np. 1-3 dimethylamylamine w Polsce zabronione. Kompletnie odradzam stosowanie tego typu suplementów chociaż niektóre cieszą się ogromną popularnością ze względu na mega działanie. W moim przypadku efekt nie był godny "skutków" ubocznych - Spadek libido, poddenerwowanie, rozkojarzenie itd. Więcej pisałem o Jack 3D więc chętnych odsyłam do tamtego wpisu.

Składników można by było jeszcze wymieniać, powyżej to te moim zdaniem najczęściej występujące. Jednych działanie czuć z pewnością, innych niekoniecznie. Godnym uwagi jest również fakt, że każdy organizm odczuwa działanie inaczej. Tyczy się to zarówno składu jak i ilości produktu w jednej porcji. Jak ze wszystkim to kwestia bardzo indywidualna.

Organizm szybko adaptuje się do nowego składnika i trzeba po jakimś czasie zwiększyć dawkę aby dalej czuć działanie lub przerwać przyjmowanie na jakiś czas. Zdecydowanie odradzam korzystanie z przedtreningówek ze stymulantami, a jeżeli już zdecydujecie się na nie to warto co jakiś czas zrobić przerwę aby oczyścić receptory.

Macie swoją ulubioną przedtreningówkę? Coś co zawsze działa? Czy jesteście przeciwni tego typu suplementacji?

Uwielbiam mięso. Mógł bym je jeść na każdy posiłek i to codziennie, jednakże często spotykam się z ludźmi, którzy mają już dość piersi z kurczaka. Szukałem ciekawych zamienników mięsa, które będą dobry źródłem białka i trafiłem na nowy produkt Newella. Sama nazwa wiele nie mówi ale w skrócie są to gotowe do spożycia białka jaj. O tym, że jaja mają idealny aminogram, mnóstwo witamin i składników mineralnych chyba nie trzeba pisać, bo każdy to wie. Dlaczego jednak warto sięgnąć po ten produkt skoro dostęp do jaj jest tak powszechny? 

Nie marnujesz jedzenia. Zawsze bolało mnie serce jak widziałem ludzi którzy wyrzucali żółtka jaj do kosza aby zmniejszyć ilość tłuszczu w pożywieniu,  Newella to same białka jaj. W 100g znajduje się jedynie 0,3 g tłuszczu. Kolejnym plusem jest kaloryczność, 100g to tylko 55kcal więc idealnie nadaje się na redukcji. 

Taki produkt to również dobre rozwiązanie dla leniuchów :) Nie trzeba nic przygotowywać, brudzić garów itd. Wystarczy odpakować i zjeść. Oczywiście jak ktoś ma zacięcie kulinarne może poeksperymentować i stożyć z tego niezłe danie, co kto lubi.
Dobry pomysł podczas wyjazdów. Gotowy produkt wrzucasz do torby i z głowy. Nie trzeba nic gotować, brać w pojemniki itd.

Lubie nowości, a nie wątpliwie ten produkt taką właśnie jest. Będąc za granicą miałem okazję kupować białka jaj w kartoniku (jak mleko czy śmietanka) zawsze brakowało mi tego produktu w Polsce. Finalnie i tak smażyłem lub dokonywałem innej obróbki termicznej przed spożyciem więc ten produkt jest krokiem naprzód bo nie trzeba już nic robić.

Według strony Internetowej, producent oferuje Newellę klasyczną i wędzoną ale w najbliższym czasie gama produktów się rozszerzy.

Odnośnie smaku nie będę się rozpisywał bo jak wiadomo jest to sprawa mocno indywidualna. Ja wolę wersję naturalną, jak ktoś lubi smak jajek to również jemu taka opcja przypadnie do gustu. Dodatkowo można pokombinować i wypróbować przepisy jakie sugeruje producent lub wymyśleć swoją wariację.

Produkt napewno dostępny w Tesco ale pewnie w innych sklepach również można go znaleźć. Ewentualnie przez Internet tutaj-> LINK

Czy ktoś z Was miał już okazje próbować? Jeżeli tak to piszcie swoją opinię.

W przeciwieństwie do znanego powiedzenia "What happens in vegas stay in vegas" w przypadku Mr Olimpia wiadomość rozchodzi się po całym świecie w mgnieniu oka. To właśnie tam jak co roku odbyła się 51 edycja najbardziej prestiżowych zawodów sportów sylwetkowych czyli Mr. Olympia.

Na początku wyniki bo chyba na to Wszyscy czekacie najbardziej, oto i one:

1. Phil Heath

2. Dexter Jackson

3. Shawn Rhoden

4. Dennis Wolf

5. Mamdouh Elssbiay (Big Ramy)

16. Rober Piotrkowicz!

Ostanie 4 lata to całkowita dominacja Phila Heatha! Chociaż w moim odczuciu zeszłoroczny tytuł należał się Kaiowi. W tym roku bez największego rywala po raz piąty sięgnął po tytuł najlepszego.
Jak to w sporcie bywa, pamięta się tylko zwycięzcę ale w zawodach tej rangi sama kwalifikacja i możliwość wzięcia udziału to już wielki sukces.

Mr Olimpia 2015 mogą być szczególną edycją ponieważ jak już wiadomo oficjalnie tworzy się nowa federacja w opozycji do ligi IFBB Pro. W tym roku nie wystąpił mój faworyt Kai Greene (rzekomo nie zdążył podpisać kontraktu? Jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze. Ten sport i jego otoczka czyli koncerny suplementacyjne to ogromna maszyna do robienia pieniędzy więc tylko to się niestety liczy). Jeżeli powstanie nowa liga na pewno odbije się to na renomie Mr. Olympia tak więc prestiż oraz ranga tych zawodów mogą ulec zmniejszeniu. Pożyjemy zobaczymy...Szkoda, że jak w każdej dziedzinie życia, tak i w kulturystyce pieniądze mają większy wpływ niż zdrowa rywalizacja, takie czasy...

Co jeszcze zostanie w pamięci po tych zawodach? Oto kilka ciekawostek:

- Big Ramy waży prawie 150 kg na scenie! 316 funtów przy naprawdę niskim poziomie tkanki tłuszczowej. Pokazuje to jak daleko można przesunąć granice ludzkich możliwości. 

- Dexter Jackson ma uwaga, aż 46 lat! Widzieliście jego formę? Znam ludzi w jego wieku, którzy łapią zadyszkę przy wchodzeniu po schodach, a to niby siłownia to niezdrowy sport...Nie wspominając już o wpływie sterydów na ludzkie ciałko. Wychodzi na to, że wszystko dla ludzi lecz trzeba to robić z głową...

- Powstaje nowa kategoria Classic Physique które doceni kształty Old schoolowych kulturystów. Zgodnie z tym co mówi legenda kulturystyki czyli Arnold Schwarzenegger, kulturystyka ekstremalna zagubiła estetykę. Oczywiście są ludzie dla których to właśnie jest piękne, ta ponad ludzka wielkość ale zwolennicy "Złotej Ery" na pewno będą usatysfakcjonowani. Poza tym męska sylwetka urosła już do takich rozmiarów, że nie jedna osoba wyskoczy ze spodenek i odnajdzie się w tej kategorii więc wszystkim to wyjdzie na dobre.

Oto kompletna tabela z wynikami:

Na koniec wyjątkowo dobra informacja dla polskich kibiców. Od tego roku mamy drugiego zawodnika PRO reprezentującego nasz kraj. Jest to Marek Oley Olejniczak! Wraz z Robertem Piotrkowiczem wspierani przez 7-Nutrition namieszają w przyszłym sezonie. Patrząc na sylwetkę Oleya śmiem twierdzić, że już w pierwszym sezonie przeskoczy Roberta, który i tak już osiągną wielki sukces.

Na sklepowych półkach można znaleźć "Pomysł na Papirus Winiary". Próbowałem ostatnio pierś z kurczaka w tym papirusie i była naprawdę smaczna. Pierś z kurczaka często jest sucha i "drewniana" ale nie z papieru! Sposób na takie przyrządzenie mięsa spodobał mi się więc wiem, że jeszcze nie raz zagości on na moim stole, tylko po co kupować gotowy papirus jak można zrobić go samemu bez zbędnych dodatków, utrwalaczy smaku itd?

Kolejny banalny sposób na urozmaicenie diety. Mięso z papirusu jest soczyste i smaczne, dodatkowo używacie tylko sprawdzonych przypraw bez zbędnych dodatków. Polecam wypróbować każdemu.

Minęły wakacje czyli koniec z eksponowaniem sylwetki na plaży itd. Idealny moment aby rozpocząć budowanie masy mięśniowej co przełoży się na poprawienie formy w przyszłym roku :) Jak zrobić to z głową aby po dwóch tygodniach masy nie wyglądać jak grubas, który nigdy nie ćwiczył? Z pomocą przychodzi Reverse Diet.

Kolejny obcojęzyczny, dziwnie brzmiący twór kryje w sobie nic innego jak długotrwałe zwiększanie kcal. Najprościej wyjaśnić to na przykładzie:

Kończysz redukcję, dzienna podaż kaloryczna to 1800 kcal. Rozpoczynając masę mięśniową możesz od razu rozpocząć od poziomu około 5% większego niż Twoje zapotrzebowanie, które możesz wyliczyć ze wzoru lub sukcesywnie dokładać po 100/150 kcal każdego tygodnia.

Pierwsza opcja to jeszcze większe spowolnienie (już wolnego przez redukcję) metabolizmu i gwarantowane zatłuszczenie. Po pierwsze długo wypracowana forma szybko odejdzie w zapomnienie, a po drugie znacznie ciężej monitorować efekty, pod warstwą tłuszczu nie widać mięśni.

Druga opcja to coś dla ludzi cierpliwych. Jeżeli masz na tyle silną wolę aby nie rzucić się od razu na jedzenie to bądź pewien, że Twoja cierpliwość zostanie wynagrodzona :) Brzmi jak tanie hasło reklamowe ale to prawda. Stopniowe dokładanie kcal przyspieszy metabolizm, poprawi wyniki siłowe i spowoduje przyrost suchej masy mięśniowej. Podobnie jak podczas redukcji, nie obcinasz od razu 2 tys kcal, tutaj też należy stopniowo dbać o ich uzupełnienie.

Ponieważ prawidłowo przeprowadzona redukcja wymusza sporą podaż białka, podczas Reverse Diet skup się na dokładaniu kcal z węglowodanów i tłuszczy. Białka powinno być około 2g/kg masy ciała, większa ilość tylko niepotrzebnie zakwasi organizm.

Początki masy na Reverse Diet mogą zaskoczyć, ponieważ pomimo zwiększania energetyczności pożywienia poziom tkanki tłuszczowej może wciąż spadać. Powodem tego jest przyspieszenie metabolizmu. Prawidłowo przeprowadzony Reverse Diet może trwać od 4 do nawet 10 tyg, w zależności id tego jak mocno obcięliśmy kcal na redukcji. Po tym czasie dzienne spożycie kcal będzie powyżej poziomu wyliczonego ze wzorów itd. Dzięki Reverse Diet okres masy można wydłużyć przy zachowaniu znacznie lepszej jakości mięśni.

Podsumowując, cierpliwość wynagradza, tylko czy masz jej wystarczająco dużo aby przeprowadzić reverse Diet poprawnie? Nikt nie mówił, że to łatwy i przyjemny sport, więc do dzieła! 

W podsumowaniu lata opisałem swój sposób na redukcję 12 kilogramów. Niektórzy nie szczędzili krytyki za to inni dopytywali o Intermittent Fasting. Pomimo, że sposób ten nie jest nowy i wiele już publikacji powstało na ten temat, wciąż macie wątpliwości i pytania więc czas na małe podsumowanie.

Co to jest Intermittent Fasting?

To sposób żywienia. W dosłownym tłumaczeniu to okresowy post, a trochę szczegółów? Dobę dzielimy na dwie części. Jedna to post, czyli całkowite wyeliminowanie produktów zawierających jakąkolwiek wartość energetyczną. Przez okres 16-20 godzin dozwolone jest picie wody, niesłodzonej herbaty lub kawy ponieważ te napoje nie zawierają żadnych kalorii. Druga część to ta znacznie przyjemniejsza czyli pora jedzenia. Trwa ona od 4-6 godzin. W zależności od oczekiwanych rezultatów (redukcja czy masa) spożywamy wcześniej wyliczoną pulę kcal. 

Co można jeść podczas okna żywieniowego na Intermittent Fasting?

W zasadzie nie jest sprecyzowane czy ma to być w 100% czyste jedzenie ale szczególnie podczas redukcji warto zaplanować tak posiłki aby czuć sytość możliwie jak najdłużej, bo następne okno żywieniowe dopiero następnego dnia. Wiadomym jest, że czyste jedzenie znacznie lepiej wypełnia żołądek oraz przez dłuższy czas powoduje poczucie sytości. Do Ciebie należy wybór czy "przetrwasz"kolejne 16-20 godzin po spożyciu dużego pełnowartościowego posiłku czy po pizzy lub czekoladzie. Poza tym ważnym jest aby podaż białka na redukcji oscylowała w granicy około 2g/kg masy ciała więc z pizzy będzie to ciężkie do wykonania. Zbyt mała ilość białka spowoduje, że wraz z tłuszczem spalisz długo wyparowywane mięśnie.

Ile  może trwać taki sposób żywienia?

Jeżeli dostarczasz odpowiednią ilość pożywienia, mikro oraz makroskładników możesz w ten sposób jeść przez cały rok. Dieta to sposób żywienia, a nie odmawianie sobie pewnych rzeczy. Jeżeli dobrze czujesz się jedząc w ten sposób nie ma przeciwwskazań do zmian.

Czy dieta Intermittent Fasting nadaje się tylko na redukcję?

Zdecydowanie nie. Oczywiście znacznie łatwiej zmieścić w siebie ilość pożywienia pokrywającą zapotrzebowanie podczas odchudzania. Musisz być w stanie w ciągu 4-6 godzin zjeść wszystko co zaplanowałeś więc jeżeli na masie masz spożywać 6 tys kcal to może to być zbyt duża ilość do zjedzenia w tak krótkim czasie. Znacznie łatwiej wychodzi to podczas deficytu kcal.

Fakty i Mity na temat Intermittent Fasting:

- Intermittent Fasting to bardzo wygodny sposób. Zdecydowanie TAK, szczególnie dla wiecznie zapracowanych ludzi. Nie trzeba wciągu dnia robić przerw, wozić ze sobą posiłków itd. Mając okno żywieniowe wieczorem możemy spokojnie przygotować i spożyć wszystkie posiłki w domu.

- Nie ma potrzeby organizowania tylko jednego okna żywieniowego, można zrobić dwa, np. rano i wieczorem. Przykro mi ale nie zgodzę się z tym zupełnie. Ideą IF jest jak najdłuższy post. Dzielenie go na 2 czy 5 mija się z nią całkowicie. Takie podejście nie przyniesie oczekiwanych rezultatów.

- Nie ważne w jakiej porze wypada trening, przed nim warto wypić białko i przyjąć aminokwasy. Niestety ale tak jak wyżej. Jeżeli trening wypada w czasie postu, robisz go na czczo i bez wymówek.

- Nie da się wytrzymać 20 godzin bez jedzenia, to zbyt długi czas, umrę z głodu. Bzdura. Pierwsze dni są nieco mniej komfortowe ale jak juz organizm zaadoptuje się do tego stylu nie ma problemów z niejedzeniem przez taki okres czasu. Dodatkowo około 7h w ciągu postu to czas poświęcony na sen więc nie ma mowy o głodzie.

- Lepiej jeść małe porcje przez cały dzień. Wszystko jest tutaj kwestią indywidualną. Mnie osobiście większy komfort daje możliwość przez 4 godziny najedzenia się do syta niż dzielenie 2 tys. kcal na 4 czy 5 posiłków. Decyzja należy do Ciebie.

- Zarówno post jak i okno żywieniowe mogą trwać przez 12h. Jaki to ma sens? Po raz kolejny podkreślam, że wszystkie pożądane przemiany zachodzą w organizmie własnie podczas jak najdłuższej przerwy od jedzenia, 12 to zdecydowanie za krótko.

Mam nadzieję, że temat Intermittent Fasting będzie teraz dla Was znacznie bardziej przejrzysty i dostępny. Polecam przetestowanie tej metody na swoim organizmie i wyciągnięcie odpowiednich wniosków.

Pomimo, że mój blog jest typowym "pisanym" blogiem nie ukrywam, że coraz częściej myślę o nagrywaniu filmów na YouTube. W przyszłości chciał bym nagrywać filmy ale nie jest to takie łatwe, zresztą dziś nie o tym mowa :)

Oglądam wiele kanałów zarówno naszych rodzimych jak i tych z zagranicy więc mam porównanie. O ile wszystkie zagraniczne kanały są bardzo "przyjacielskie" o tyle na polskich przejawia się nasza polska mentalność...Ciągła rywalizacja (o ile zdrowa to ok) oczernianie innych, prowokowanie itd - w skrócie HEJT.

Wszystkie kanały mają podobne cele: zmotywować widzów, zarazić pasją, podzielić się wiedzą itd. Więc skoro cel jest ten sam to czemu zamiast wspólnie propagować zdrowy, sportowy styl życia wszyscy obrzucają się gównem? Bo w Polsce liczy się kasa i popularność, a łatwiej zasłynąć z krytykowania i ubliżania niż z efektów swojej ciężkiej pracy!

Ostatnio fala hejtu zalała YouTube. Chodzi tutaj o "naturalność" niektórych YouTuberów. Rozumiem, że temat gorący więc początkujące kanały mogą przyciągnąć w ten sposób trochę widzów ale ten sam temat wałkowany jest przez naprawdę popularne osoby!
Czy przekrzykiwanie się o tym kto jest naturalny, a kto na koksie jest tak ważnym tematem, że wkoło niego powstaje tyle filmów? Jaki jest tego sens? Ile jeszcze powstanie filmów w których będzie pokazywane forum SFD i wpisy Mariusza Czerniewicza czy Ponczka z WK...
Powyżej jakiegoś poziomu doping jest konieczny. Jeżeli ktoś poważnie myśli o sporcie to musi się z tym pogodzić, że prędzej czy później sięgnie po niedozwolone wspomaganie. Niestety organizm ludzki ma pewne granice, które nie są możliwe do przekroczenia bez sterydów i nie tylko mowa tu o kulturystyce, większość sportowców dotyka ten problem.

Jeżeli dany kanał na YouTube ma super filmy, które z chęcią oglądam, dzieli się pomysłami, wiedzą, motywuje itd to jakie znaczenie ma dla mnie czy to co osiągnął zawdzięcza sterydom czy nie? Jeżeli mówi, że jest "czysty" należy to uszanować i wierzyć lub przestać oglądać jego kanał - PROSTE.
Oczywiście nie pochwalam tutaj hipokryzji i jeżeli już udowodnione zostało wykorzystanie nielegalnego dopingu to osoba X czy Y powinna wziąć to na klate i przestać robić z siebie błazna ale w takim przypadku lepszym rozwiązaniem jest od subskrybowanie kanału i niepisanie komentarzy niż nakręcanie tematu, bo na tym właśnie zależy tym ludziom. "Nie ważne jak, ważne żeby o mnie mówili" - dlatego cisza i brak widzów to najlepsze rozwiązanie.

Mam nadzieję, że skończy się ten temat tak szybko jak się zaczął i znowu będzie można oglądać porządne filmy, a nie pyskujących, niezadowolonych z życia ludzi. Kulturystyka i zdrowy styl życia to wspólny mianownik wszystkich kanałów więc na tym trzeba się skupić.

Białko uchodzi za najbardziej potrzebny makroskładnik diety wśród amatorów kulturystyki. Każdy kto rozpoczyna przygodę z siłownią ma wpajane, że od białka się rośnie. Dlaczego tak się utarło? Nie mam pojęcia ale nie o tym będzie ten wpis.