Kluby fitness i siłownie rosną jak grzyby po deszczu, jedzenie bio albo fit. Co druga osoba po trzydziestu latach jedzenia wszystkiego nagle stwierdza, że nie toleruje laktozy, glutenu i jeszcze Bóg jeden wie czego. Co tydzień słyszę o nowych wymyślnych dietach skrajnie odmiennych i gwarantujących szczupłą sylwetkę. Telewizyjne bloki reklamowe w 80 procentach to suplementy diety, dokąd to wszystko zmierza??
Na siłowni masakra. Co 3 osoba to trener personalny, czy certyfikat ukończenia kursu na "Trenera personalnego" dają teraz do płatków śniadaniowych? Ludzie którzy kontakt z ćwiczeniami mają dopiero na kursie chcą podjąć ryzyko odpowiedzialności za zdrowie swojego podopiecznego? Baa jeszcze, żeby taka osoba poszła na kurs i rzeczywiście miała zajęcia praktyczne gdzie pod okiem fachowca zobaczy prawidłową technikę wykoncypowania popularnych ćwiczeń, ale dziś można kupić szkolenie na Grouponie za 50 zł i być trenerem personalnym nie wychodząc z łóżka. Czy to ma jakiś sens? Może lepiej poszukać innej pasji, mniej modnej ale czegoś co sprawia przyjemność i dana osoba może odnaleźć radość? Kiedyś słyszałem, że Ornitolog nie musi umieć latać więc nie ma co oceniać kogoś po wyglądzie...ale czy 60kg trener personalny z rękoma jak makaron budzi zaufanie? Albo czy dietetyk, który ma nadwagę, nadciśnienie i cukrzycę (edit: aby nie być źle zrozumiałym chodzi tu cukrzycę będącą następstwem otyłości) jest osobą, której powierzacie swój los? Nie każdy chce wyglądać jak Mr Universe ale osoba, która zna się na rzeczy potrafi zadbać o swoje ciało, bo właśnie ono stanowi jej wizytówkę! Zdrowie mamy tylko jedno więc nie warto wystawiać go na próbę...
Widząc co się dzieje, jak moda fit opanowuje wszystkich, zastanawiam się kiedy to tak ewoluowało? Chorobliwe liczenie każdego grama jedzenia, jak by od jednego ziarenka ryżu miało komuś rozerwać bebechy. Ludzie już nie patrzą czy jedzenie smakuje, grunt żeby makro się zgadzało...
Cieszę się, że ludzie zaczynają świadomie wybierać produkty spożywcze ale czemu od razu popadać w skrajność? Czy olej lniany z półki bio różni się od tego ze zwykłego sklepu (oczywiście oprócz ceny) albo kupowanie jaj od szczęśliwej kury żeby mieć zdrowe śniadanie w momencie gdy następne 4 posiłki to faszerowany chemią, antybiotykami i hormonami kurczak z ryżem de-facto również nie do końca zdrowy w takich ilościach ale o tym kiedy indziej. Do wszystkiego trzeba podchodzić z głową. Oczywiście jeżeli kogoś stać na produkty najwyższej jakości to super ale nie popadajmy w paranoję.
Ostatnia rzecz, która mnie przeraża to Social Media na treningu. Słitfocia co każdą serie, pełen makijaż, najnowsze ubrania znanych marek. Niektórzy nawet do sklepu nie wyjdą bez włączenia Endomondo. Szczupłe z natury dziewczyny stają się guru na Facebooku i pouczają gorzej genetycznie "wyposażone" koleżanki jak osiągnąć taką sylwetkę pomimo, że same mają dopiero pierwszy karnet na siłownie i za przeproszeniem gówno wiedzą...Grunt, że ma najnowsze Reeboki i chudy tyłek to jak się wypnie wygląda na wypracowany na siłowni...Ręce opadają.
Jeżeli ktoś dotrwał do końca moich gorzkich żali, przeczytał całe te wypociny i czeka na jakiś mądry wniosek to mogę jedynie napisać Ludzie! Myślcie! Wszystko co robicie, róbcie z głową!