Sezon wakacyjny tuż tuż, jak co roku widać większy ruch na siłowniach, w skrzynce odbiorczej coraz więcej próśb o pomoc, a w nich opisując swój przypadek widać błędy które skutecznie uniemożliwiają odchudzanie. Wychodząc naprzeciw wybrałem osiem błędów, które zauważyłem najczęściej, wyeliminowanie ich pozwoli zrzucić parę niechcianych kilogramów, sprawdź czy przypadkiem nie popełniasz któregoś z nich i daj sobie szanse schudnąć do lata.
8 najczęstszych błędów podczas redukcji:
- Zdrowa dieta to obowiązkowo dużo warzyw i owoców, w końcu to same witaminy. Warzywa i owoce to duża ilość witamin i mikroelementów, jednakże w diecie redukcyjnej nie to jest najważniejszym aspektem. O ile warzywa nie są tak mocno kaloryczne (w większości można je jeść bezkarnie) o tyle owoce to niestety masa węglowodanów prostych. Mało kto zdaje sobie sprawę, że węglowodany (czyli cukier) z owoców nie różni się zbytnio od tego złą sławą owianego cukru z cukierniczki. Są to cukry proste które powodują gwałtowny wyrzut insuliny i nie sprzyjają utracie wagi. Oczywiście nie mówię, że trzeba całkowicie rezygnować z owoców, ale warto wybrać te najmniej „słodkie” . Najlepsza pora na owoce to okres po treningu.
- Zbyt skomplikowana dieta. Masz plan, rozpisane makroskładniki, wszystko zapowiada się świetnie. Wertujesz setki stron i blogów kulinarnych w poszukiwaniu przepisów. Idziesz do sklepu, przywozisz bagażnik jedzenia i to nie byle jakiego jedzenia… Wszystko z półki bio/eco, same obcojęzyczne nazwy bo przecież modna jest mąka kasztanowa, amarantus czy chia. Pierwszego dnia idzie super, 3h w kuchni i piękne posiłki gotowe. W pracy wszyscy zazdroszczą takiej diety bo pachnie w całym biurze, pękasz z dumy. Po paru dniach już po 2 godzinie Ci się odechciewa, ale przecież musisz coś jeść więc moczysz kaszę gryczaną żeby upiec z niej chleb. Wszystko trwa tydzień… bardziej zawzięci wytrzymają dwa lub trzy tygodnie i wszystko trafia szlak. Kto zna to z autopsji? Problem dotyczy wielu osób. Niestety ale realia są znacznie mniej kolorowe, im prościej wszystko zaplanujesz tym większe szanse na powodzenie. Wybieraj produkty które łatwo przygotujesz, smakują Ci, można z nich robić kilka wersji posiłków. Im prościej tym lepiej, po jakimś czasie pewnie wejdziesz w rutynę i posiłki będą takie same, ale jeżeli coś smakuje to po co kombinować? Oczywiście w weekend pobaw się w kucharza i poeksperymentuj, ale w tygodniu gdy jest masa obowiązków prostota zawsze wygrywa. Zdrowa dieta to rozsądne dobieranie składników, to styl życia. Po jakimś czasie wszystko to przychodzi naturalnie, nie musisz wiecznie kontrolować wszystkiego co do grama.
- Dieta 1000kcal i waga leci. Drastyczne obcięcie kalorii i to jeszcze do tak niskiego poziomu to najprostsza droga do autodestrukcji. Nie dość, że człowiek chodzi non stop głodny to w dodatku organizm po dłuższym czasie nie ma skąd czerpać energii do jakichkolwiek procesów. Przez chwile waga będzie spadać, to normalne, ale już po paru dniach metabolizm zwolni do tego poziomu, że będzie jeszcze gorzej niż przed redukcją.
- Odchudzam się więc nie jem tłuszczu. Szczególnie dla kobiet to bardzo niebezpieczne, ich gospodarka hormonalna jest bardzo wrażliwa, a tłuszcz jest niezbędny. Starajcie się nie schodzić poniżej 1g/kg masy ciała aby ustrzec się problemów zdrowotnych. Swoją drogą to węglowodany są głównym powodem przybierania na wadze, więc bez niepotrzebnych restrykcji.
- Cheat day, Cheat meal. Popularny sposób na „oszukanie” metabolizmu, a przy okazji na odciążenie trochę psychiki zmęczonej restrykcjami. Takie zabiegi są jak najbardziej ok, ale nie w pierwszym tygodniu diety! Jak widzę osoby, które po pierwszym tygodniu redukcji pytają mnie o cheat day to już wiem, że z odchudzania nici… Poczekajcie kilka dobrych tygodni na ten wymarzony „nielegalny” posiłek, cały dzień żarcia nieopamiętanie nie jest dobrym pomysłem, jeden posiłek w zupełności wystarczy.
- Wafle ryżowe są zdrowie i „dietetyczne”. Fakt, są lekkie, smaczne, wydaje się, że można je jeść i jeść, cała paczka znika w moment, a jest ona równo warta z saszetką ryżu, której już tak łatwo nie pochłoniemy. Niektórzy sięgają po nie jako przegryzka między posiłkami gdy burczy w brzuchu, nie idźcie tą drogą jak mawiał prezydent Kwaśniewski :D
- Spalacze tłuszczu. Wszyscy chcą iść na skróty, zamiast „wyczyścić” jadłospis, zwiększyć aktywność fizyczną itd. pierwszym krokiem jest zakup spalacza tłuszczu. Telewizja robi ludziom kisiel z głowy i wmawia, że kupując ich magiczne tabletki w miesiąc stracicie 10kg tłuszczu, mięśnie się wysmuklą a ciało ujędrni… Zacznij od podstaw, wylicz zapotrzebowanie kaloryczne, rusz tyłek i przede wszystkim bądź w tym konsekwentnym, a efekty szybko się pojawią.
- Ostatni posiłek jedz o 18. Na sam koniec klasyk, który na szczęście już nie jest popełniany aż tak często, ale wciąż można znaleźć osoby które tak postępują. Jeżeli trenujesz wieczorem to powinieneś zjeść posiłek potreningowy nawet jeżeli jest już 23. Jeżeli chodzisz spać o północy, rozplanuj posiłki tak aby ostatni zjeść koło 22. Zapomnij o nie jedzeniu po 18 i jak mawiała moja mama "Nie chodź spać głodny bo będą Ci się śnić cyganie" Nie mam pojęcia o co jej chodziło ale kolacje jem zawsze :D
Znalazło by się jeszcze parę mitów jak ten, że ziemniaki tuczą czy pomimo tysiąca brzuszków dziennie nadal nie widać jest sadełko na brzuchu, ale wystrzegajcie się chociaż tych ośmiu, i pamiętajcie, że podstawą przy odchudzaniu jest wyliczenie zapotrzebowania kalorycznego, wprowadzenie deficytu kcal oraz zwiększona aktywność fizyczna.
Źródło zdjęcia: Google |