Gdybym sam nie zrobił tych muffinek to chyba bym nie uwierzył, że fasola Jaś (tak! ta z fasolki po bretońsku) może być wykorzystana do przepisu na deser i to jeszcze czekoladowy!? Dodatkowym zaskoczeniem jest fakt, że muffinki nie zawierają w sobie nawet grama jakiekolwiek mąki więc idealne dla wszystkich nietolerujących glutenu. Ok, bez przydługiego wstępu. lecimy z przepisem:
Składniki:
Fasola 200g
Kakao 3 łyżeczki (ja lubię mocno czekoladowe więc dałem więcej)
Jaja 2 szt
Miód (stewia lub inne słodzidło)
Proszek do pieczenia - łyżeczka
Olej (u mnie jak do wszystkiego olej z pestek winogron) - 2 łyżki
Orzechy - opcjonalnie wedle uznania (ja dał bym sie pociąć za włoskie więc nie mogło ich tu zabraknąć)
Sposób przyrządzenia:
1. Fasolę należy namaczać przez około 24h więc jeżeli chcecie zrobić muffiny na weekend to już w piątek trzeba to zaplanować. Można użyć fasoli w puszcze (podobno) ale nie mogę poświadczyć, że będą równie dobre ponieważ nie próbowałem tej metody. W wielu przepisach znajdziecie fasolę czerwoną ale jak wyżej również nie wiem jakie wyjdą.
2. Namoczoną fasolę gotujemy przez około dwie godziny
3. Kolejny krok nadal dotyczy głównego składniki czyli naszej fasoli...Należy zblendować ją na jednolitą masę.
4. Następnie dodajemy pozostałe składniki. Jeżeli macie dobry blender można to zrobić w nim, ja musiałem użyć miksera ponieważ blender już nie domagał...a niby Philips taka dobra marka :)
5. Gotową masę przekładamy do foremek. Ja mam silikonowe więc nie smaruję ich niczym.
6. Całość ląduje w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni na około 20 min. Oczywiście warto obserwować czy nasze babeczki sie nie palą oraz raz na jakiś czas nakłuć wykałaczką, jeżeli patyczek jest suchy to znak, że można wyjmować z piekarnika.
Przed pierwszym gryzem obawiałem się smaku, przecież tam jest fasola? Ku mojemu zaskoczeniu są naprawdę dobre! Nie czuć żadnej fasoli, są wilgotne tak jak lubię więc jak ktoś nie wie z czego są zrobione to będzie zajadał się jak zwykłymi!
Jak widzicie nie użyliśmy żadnej mąki, cukru czy twardych tłuszczy więc moim zdaniem można nazwać te muffinki FIT! Dodatkowo tak naprawdę nie są zbyt czasochłonne (fasola moczy się długo ale nikt nie każę Wam na nią patrzeć). Jeżeli ktoś z Was męczy się już na redukcji jakiś czas i tęskni za słodyczami to bez większych wyrzutów sumienia może wykonać je w domu i zajadać.
Nigdy bym nie wpadł na pomysł robienia ciasta Brownie (po naszemu Murzynka) z fasoli ale moja żona ugotowała całą paczkę do smalcu wegetariańskiego (tak! kolejny dziwny wynalazek, pewnie przepis też pojawi się kiedyś na blogu bo jego smak jest ciekawy a nie ma w sobie odrobiny słoniny). Tak więc miałem mniej pracy przy przygotowaniu, nic się nie zmarnowało, a przy okazji spróbowałem czegoś co korciło mnie od dawna.
Ktoś z Was próbował już fasolowe ciasto? Jeżeli nie to polecam wypróbować ten przepis!
Ktoś z Was próbował już fasolowe ciasto? Jeżeli nie to polecam wypróbować ten przepis!