Przyjęło się, że dieta kulturysty to ryż, kurczak i brokuły więc co z ludźmi, którzy nie jedzą mięsa albo co jeszcze trudniejsze w ogóle produktów pochodzenia zwierzęcego? Czy nie mięsożercy są skazani na porażkę w walce o atletyczną sylwetkę? Nie! Tylko muszą do tematu podejść jeszcze bardziej przemyślanie niż „zwykli” ludzie.
Jako wstęp nadmienię, że jako typowy mięsożerca nie wyobrażam sobie życia bez mięsa, kocham je jeść i nie namawiam nikogo do rezygnowania z niego. Zbilansowana dieta to klucz do zdrowia, żadne patologie eliminujące makro czy mikroskładniki nie są wskazane.
Warzywa i owoce są świetnym źródłem węglowodanów oraz tłuszczy, niestety do pełni szczęścia brakuje im pełnowartościowego białka, a w dużym uproszczeniu to właśnie ono jest głównym budulcem mięśni. Wegetarianie mogą korzystać z ryb, jaj czy przetworów mlecznych więc w tym temacie nie ma problemu z dostarczeniem odpowiedniej ilości pełnowartościowego białka. Weganie mają już bardziej pod górkę. Zacznijmy od tego, że popularne produkty wysokobiałkowe pochodzenia roślinnego są w stanie zaspokoić zapotrzebowanie na białko w diecie sportowca, ale problemem będzie jego jakość. Chodzi tutaj o aminokwasy egzogenne, które muszą być dostarczone z pożywienia, organizm nie jest w stanie ich syntezować. Nasiona strączkowe, orzechy czy zboża nie dostarczają pełnej gamy aminokwasów przez co monotonia produktów po chwili doprowadzi do poważnych zaburzeń. Dodatkowo na papierze i w tabelkach wszystko wygląda dobrze, dla przykładu spirulina która w 100g ma 57g białka brzmi super, tylko kto zje jej 100g?? Innym przykładem jest soja, której mężczyźni powinni spożywać jak najmniej…
Weganie przede wszystkim muszą skupić się na różnorodności produktów z których czerpią białko tak aby finalnie dostarczyć wszystkich aminokwasów w odpowiednich proporcjach. Nie ma co demonizować i komponować każdego posiłku tak aby miał kompletny aminogram, grunt by na koniec dnia jako całość wszystko się nam zgadzało.
Przy układaniu jadłospisu, który będzie różnorodny należy jeszcze zwrócić uwagę na błonnik, którego z kolei będziemy mieli nadmiar przy spożywaniu zbyt dużej ilości produktów roślinnych, a jak wiadomo jego nadmiar może zaburzyć procesy trawienne oraz ograniczyć wchłanianie poszczególnych mikroelementów.
Jak widzicie dla chcącego nic trudnego… Warto jednak poważnie podejść do tematu by nie doprowadzić do zaburzeń. Jedzenie powinno sprawiać nam przyjemność dlatego nie dajcie się trendom, jedzcie zgodnie z własnym sumieniem i światopoglądem i co najważniejsze nie krytykujcie innych modeli żywieniowych. Nie wiem czemu ale to właśnie roślinożercy często uważają się za „lepszych” i znacznie łatwiej przychodzi im krytykowanie innych, którzy jedzą mięso ;)